Julita i Łukasz 10/12 | (12 miesięcy projekt)

„To może w mieście?” – rzuciło któreś z nas w rozmowie na temat braku czasu i możliwości wypadów za miasto. Przebyłem już Poznań (przynajmniej jego szerokie centrum) wzdłuż i wszerz, a do tego po zmroku, w ramach innego projektu 🤷🏼‍♂️ Nic nie stało więc na przeszkodzie, żeby jeszcze raz zanurzyć się w tkance miejskiej, która okazała się urokliwa, lecz trudna 🙃

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia 😊. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu 🤪. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia 😇 Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Krótkie cienie, długie cienie, wąskie uliczki. 

Wąskie uliczki starego miast przemierzam z zachwytem za każdym razem, kiedy udaje mi się znaleźć chwilę na obudzenie w sobie flaneura. Zupełnie inaczej patrzę na nie jednak dla własnej estetycznej przyjemności, a inaczej wtedy, gdy szukam odpowiedniego światła i cienia do zdjęć. Okazuje się, że najładniejsze z uliczek, które znam wcale nie są tak łatwe, gdy traktuje się jako przestrzeń do sesji narzeczeńskiej. Nie są też bardzo wdzięczne.

O ludzie…

Dodatkowym atutem (lub totalnie odwrotnie 😅) przy sesjach miejskich są ludzie. Na każdym kroku na kogoś wpadasz, spotykasz znajomych, ktoś wchodzi w kadr przypadkiem lub zupełnie z premedytacją. To właśnie urok miejskości. Życie i spontaniczność, o które trudno poza miastem.

Coming out.

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zatrzymali się jednak w jednym miejscu / jednej lokalizacji 😊 Myślałem kiedyś, że Poznań pomimo swojego zurbanizowania kryje również zakątki bliższe naturze. Jednym z nich są okolice Malty. I właśnie tam Julita postanowiła pokazać, że ta sesja narzeczeńska może być już trochę sesją ciążową czy też sesją rodzinną – bo od jakiegoś czasu mam już nie dwójkę, a trójkę modeli 👨‍👩‍👧

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić 😊

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *