Julita i Łukasz 9/12 | (12 miesięcy projekt)

„Hej! Ziomale! Dzisiaj jest relatywnie ładny wieczór …” – zacząłem niewinną konwersację w naszej grupie „12 miesięcy, 12 sesji” w messengerze. No i skończyliśmy w polu maków przed 19 🤷🏼‍♂️

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia 😊. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu 🤪. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia 😇 Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Zaraz. Teraz. Już. 

Pogoda, planowanie, wyszukiwanie miejscówek. Stałe rutyny każdego, kto chce uchwycić kilka pięknych kadrów, zatrzymać na (cyfrowej) kliszy emocje, chwile i emocje. Czasami okazje pojawiają się nagle, niespodziewanie i TRZEBA je wykorzystywać. Tym bardziej doceniam, kiedy moja para modeli – Julita i Łukasz – są w stanie poświęcić to czy tamto dla dobra zdjęć 🙃📸😇. Czuję wtedy, że projekt ważny jest dla każdego nas w takim samym stopniu i nie są to zwykła sesja narzeczeńska, ale coś większego.

Okno pogodowe.

A jeśli już o tych okazjach… pogoda nie zapowiadała się w czerwcu zbyt łaskawa dla sesji par na świeżym powietrzu. Niezrozumiałe dla mnie siły atmosferyczne sprawiły jednak, że pogoda zmieniła się na dosłownie jeden dzień. Sprawdzanie pogody wchodzi w skład moich porannych aktywności, więc od razu napisałem do Julity i Łukasza. Udało nam się szybko zorganizować i wykorzystać okienko, które przyszło zupełnie znienacka 😅

Ach te maki…

Wpadliśmy w sam środek pola maków i innych roślin polnych, okupowany przez fotografów. Dawno szukaliśmy już jakiejś miłej i przyjemnej łączki, która dostarczy nam tekstur i kolorów. Pierwszy raz jednak trafiłem na tak duży „tłok”. Przy sesjach dla par zawsze szukam jakiś ciekawych, czasami dziwnych, a już na pewno odludnych miejsc. Tym razem się nie udało, ale stworzyliśmy sobie rodzaj intymności w wielkim polu pełnym innych ludzi – uwierzcie, że tak też się da 😊

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić 😊

Julita i Łukasz 8/12 | (12 miesięcy projekt)

Przez to całe pandemiczne szaleństwo ósma z dwunastu sesji znacznie nam się opóźniła. To nic. Najważniejsze, że ostatecznie kontynuujemy projekt. Bardziej żądni zdjęć niż przedtem. Wygłodniali pięknych kadrów. Na tyle chcieliśmy tych zdjęć, że udało mi się namówić Julitę i Łukasza na sesję narzeczeńską w koronach drzew o 5 rano. To skarb mieć takich modeli, którzy są w stanie poświęcić swój sen dla zdjęć ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Pogoda nas nie rozpieszcza.

Ten nagłówek sekcji może być właściwie stałą ramówką w moich wpisach. Do ostatnich chwil sprawdzaliśmy prognozy pogody, które zwiastowały piękny, bezchmurny wschód słońca. Oczywiście okazało się, że z „bezchmurnego” został tylko „chmurny”. Na szczęście odpowiednia pora dnia, nawet z chmurami, dostarcza takich kolorów, że później praca przy postprodukcji to konsternacja: „Co ja tu właściwie mogę poprawić, skoro kolory są piękne i żywe, zdjęcie wyraźne i w fajnych tonach?”. Jednak coś ja sobie zawsze znajdę, ponieważ chociaż nie ma zdjęć idealnych to do tych ideałów można zawsze próbować zmierzać ?

Ścieżka w koronach drzew.

W Poznaniu jakiś czas temu otwarto nową atrakcję turystyczną – ścieżkę w koronach drzew. Drewniana konstrukcja położona gdzieś nieopodal Malty na wysokości, z której rzeczywiście można podziwiać korony drzew. Niby nic wyjątkowego, ale drewno i las o dobrej porze dnia to aż krzyczy „będzie świetna sesja!”.  Problem był natomiast natury ludzkiej – jak to zrobić, żeby mieć tę ścieżkę tylko dla siebie? We wszystkich mediach huczało, jak bardzo oblegane jest to miejsce. Rozwiązanie było tylko jedno – nikt przy zdrowych zmysłach nie idzie na tę ścieżkę o 5 rano…. Nikt, oprócz – ku rozpaczy mojej pary – nas ?? Wstaliśmy jeszcze przed świtem i dojechaliśmy na miejsce o czasie. A ścieżka była naprawdę wyjątkowa.

Dawno się nie widzieliśmy…

Oprócz wczesnej pory i pogody, która nam nie do końca pomogła, przeszkadzaliśmy sobie sami – tyle się nie widzieliśmy, że gadaliśmy więcej niż zwykle. Zresztą przeciągnęliśmy to długo wyczekiwane spotkanie aż do popołudnia – sobie wyobraźcie, jak mnie mieli już dosyć Julita i Łukasz ?

Oprócz rozmów udało się jednak również uchwycić kilka miłych dla oka kadrów. A sesja zdjęciowa na ścieżce w koronach drzew w Poznaniu dostarczyła mi nowej, fajnej miejscówki na fotki. Następnie pojechaliśmy jeszcze w inne, również ciekawe miejsce gdzieś w okolicach Malty/Miłostowa/Antoninka. Nie znam dobrze tych lokalizacji, ale zapamiętałem ulicę, którą jechaliśmy – „browarna” ???‍♂️

Nie miałem nawet pojęcia, jak wiele ciekawych miejsc na sesje narzeczeńskie czy sesje dla par znajduje się w obrębie samego Poznania. A my wciąż jeździmy po okolicy miasta, by znaleźć dobre lokalizacje. No cóż, myślę jednak, że następną sesję zrobimy gdzieś poza Poznaniem, ale kto wie??

Miałem opatrzyć ten wpis większą dozą autorefleksji, przemyśleń i mini-historii z tego dnia, ale po pierwsze post ten musiałby mieć jakieś 15 stron, a po drugie za późno zabrałem się za pisanie i wiele rzeczy już mi umknęło. Więcej nie popełnię takiego błędu ? I tym bardziej nie dam już Wam czekać na kolejną sesję zdjęciową tak długo. Już niebawem zrobimy z Julitą i Łukaszem 3/4 …. Rzecz jasna projektu, a o czym pomyśleliście! 

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 7/12 | (12 miesięcy projekt)

Jeszcze przed całym wirusowym zamieszaniem udało nam się ustrzelić z Julitą i Łukaszem kilka zdjęć w ramach naszego projektu. Tym razem zdjęcia były o tyle inne, że to pierwsza sesja we wnętrzu. Trochę się jej obawiałem, ponieważ nie miałem czasu na rekonesans pod względem oświetlenia i moich możliwości sprzętowych ?. Jak zwykle okazało się jednak, że kreatywność i umiejętności wygrywają ze wszelkimi przeciwnościami. Udało nam się wygospodarować miejsce, czas i atmosferę, którą – dosłownie – czuć na zdjęciach ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Pogoda nas nie rozpieszcza.

Zasadniczo odczuwamy, jak każdego roku zmienia się klimat i warunki pogodowe w poszczególnych miesiącach, a nawet dniach. To wszystko wpływa na przewrotność warunków z jakimi mierzymy się podczas fotografowania. Z Julitą i Łukaszem rzadko wychodzi nam coś tak, jak to planowaliśmy. To jednak nie oznacza, że efekty są niezadowalające – często jest dokładnie odwrotnie.

Domek rodziców pod Poznaniem.

Plan był prosty. Jeśli będzie dobra pogoda to skorzystamy z uroków podpoznańskiego Jerzykowa i Jeziora Kowalskiego, które jest całkiem spore i dostarcza wielu ciekawych fotograficznie terenów wokół niego. Jeśli nie będzie pogody to posiedzimy w domku Łukasza rodziców i tam coś wykombinujemy. Warto chyba podkreślić, że znam się z Łukaszem od 2010 roku i przeżyliśmy razem wiele „przygód”. Dlaczego warto? Dlatego, że oczywiście pogoda była kiepska, a my zwaliliśmy się na głowę Panu Marcinowi – Tacie Łukasza ? To, skądinąd bardzo ciekawa postać, którą miałem okazję bliżej poznać przy inteligentnych rozmowach w rytm stukania młotków, które trzymaliśmy w dłoniach rozbijając starą szopę/altanę. Wróćmy jednak do zdjęć… 

Sok porzeczkowy w kieliszkach

Szybko (tak naprawdę to wolno, bo po kawie i ciastkach!) przeszliśmy do układania w głowie planu na sesję. Każdy szanujący się fotograf nie odpuszcza, jeśli widzi działający kominek. Każdy szanujący się młody piroman nie odmawia fotografowi rozpalenia kominka. W ten sposób po chwili Łukasz rąbał już siekierą drobniejsze drewno na rozpalenie paleniska ? Dlatego dalszą część obmyślałem już z Julitą. 

Kieliszki wypełniliśmy sokiem porzeczkowym – wszyscy musieliśmy być tego dnia jeszcze w stanie racjonalnie myśleć i prowadzić samochód (liczę jednak po cichu, że kiedyś uda nam się strzelić fotki po kieliszku – mam nawet do tego taki specjalny, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju!). Szklanki napełniliśmy herbatą. Zmierzyliśmy kąt padania światła, miejsce cienia, potencjał szarości za oknem. A wraz z buchającym płomieniem atmosfera zmieniła się we wspaniałą i domową scenerią, którą bardzo dobrze wspominam!

Mam nadzieję, że uda nam się zrobić sesję kwietniową, ale jeśli nie to – z aprobatą lub wbrew woli mojej Pary – zrobimy dwie w maju lub trzy w czerwcu??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 6/12 | (12 miesięcy projekt)

Zupełnie nie spodziewałem się takich dobrych warunków w ostatni weekend lutego. Wiele zdjęć ma ciepły i przyjemny klimat charakterystyczny dla kwietnia/maja, a nie lutego – ale absolutnie nie narzekam! Skoczyliśmy do lasu i narobiliśmy dymu. To już POŁOWA PROJEKTU! ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Na południe!

Do tej pory eksplorowaliśmy północ i północny-zachód Wielkopolski. Zdarzyło nam się zapuścić nawet do Berlina (grudniowa sesja). Tym razem wjechaliśmy na S11 na kilka minut po to, by z niej wyskoczyć do nieznanej mi miejscówki niedaleko Kórnika (chyba!). 

To była najbardziej nieprzemyślana sesja ze wszystkich do tej pory. Jakaś taka spontaniczna, dograna na ostatnią chwilę (luty był szalony, ale nie wiedzieliśmy jeszcze, jak szalony będzie marzec… ). I tak, od słowa do słowa okazało się, że jesteśmy w lesie i chodzimy po nim w poszukiwaniu miejsca, które zgra się z pogodą (była ładna, ale silny wiatr gnał chmury, które co chwila zasłaniały słońce) ?

Znaleźliśmy kilka wzniesień i kilka dolin, a jedno z nich posłużyło nam do odegrania sceny, którą mieliśmy w planach już dawno – kocyk, trawa i dobra książka. Jeszcze to powtórzymy w warunkach, w których ziemia nie mrozi tyłka ?

Narobiliśmy dymu i zwialiśmy!

Jak byłem mały to razem z kuzynem zmieszłem saletrę z cukrem i prochem z petard – mali chemicy, dużo dymu. Łukasz jak był mały też bawił się ogniem – na nieco większą skalę, ale bez szczegółów ?. Część moich znajomych fotografów zakazałaby używania świec dymnych do zdjęć. Ja natomiast uważam, że dym daje zdjęciom fajny i ciekawy kontrast, natomiast filmom „cinematic look”. To pierwszy raz, kiedy eksperymentowaliśmy ze świecą dymną. Nie było łatwo, ponieważ dostaliśmy tylko niebieską (a miała być w zupełnie innym kolorze) i tylko smoke bomb (czyli duża puszka, zamiast takiej małej świecy do ręki). No był rozmach, co zrobić ??‍♂️

W lesie narobiło się nagle tyle dymu, że zszokowani nie mogliśmy go w pełni wykorzystać – chodził sobie pomiędzy drzewami, ale nie chciał ładnie wejść w kadr ? Ostatecznie udało nam się ustrzelić kilka fajnych ujęć, a las wyglądał jak zaczarowany ? 

Ten baśniowy klimat sprawił, że jeszcze na pewno będziemy eksperymentować z dymem, ale na teraz to już wszystko…

To znaczy… Mam jeszcze jedną sesję do wrzucenia – marcową, zanim zaczął się wirusowy kryzys. Nie wiem jednak, co będzie dalej i czy w kwietniu oraz maju nam się uda zrobić zdjęcia. Mam nadzieję, że czerwiec będzie już spokojny i normalny – tego Wam i sobie życzę ??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 5/12 | (12 miesięcy projekt)

Po tej sesji oprócz folderów „FULL SIZE” oraz „DIGITAL SIZE”, zacząłem dodawać folder „kwiatki” ? – jest on do dyspozycji mojej oraz mojej pary, ale każdy z dystansem do siebie powinien mieć taki plik ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Pogoda jak zwykle nas wystrychnęła na dudka!

Pilnowaliśmy pogody do kilkunastu godzin przed sesją (dokładnie to do nocy przed sobotą). Miał być dosyć słonecznie, chociaż nienajcieplej. Przynajmniej to drugie się spełniło. Totalnie przemarźnięci wylądowaliśmy w Parku Sołackim – szarym, dżdżystym i ze spuszczoną wodą w stawie ? 

Nie pierwszy raz zastają nas warunki poniżej oczekiwań, więc całkiem nieźle sobie z tym poradziliśmy. 

Nie śmiech, tylko BEKA! ?

BEKA, wzięte chyba od „beczka” kiedyś było bardzo popularnym określeniem na dużą ilość śmiechu (czasami też wyśmiewania). Nie wiem czy obecnie również się tak mówi, ale mi to sformułowanie zostało w słowniku. Julita i Łukasz tę sesję narzeczeńską – tak ją nazwijmy – wygrali właśnie beczką śmiechu, którą zafundowali i sobie, i mi. ?

Freestyle shooting na mieście

Jak zwykle nieukontentowany liczbą dobrych według mnie zdjęć wymusiłem (delikatnie mówiąc) na narzeczonych kolejne lokalizacje, na które właściwie nie mieliśmy pomysłu. Trochę pokrążyliśmy po mieście, jednak większość lokali była mocno wypełniona (była sobota i to deszczowa także nic dziwnego!). Pozostało nam łapać jakieś momenty światła i braku deszczu. 

Złapaliśmy ich sporo, chociaż po sesji towarzyszyło mi wciąż uczucie, że nie zrobiliśmy czegoś, z czego byłbym zadowolony. Rezultaty okazały się jednak zupełnie odwrotne – trafiliśmy mnóstwo świetnych zdjęć. To chyba zaczyna być taka nasza tradycja ?☺️

PS.! to pierwsza sesja nowym aparatem. Przełożyło się to na większą wygodę fotografowania, chociaż dłużej zajmowało ustawianie odpowiednich parametrów. No i zupełnie inne kolory wychodzą z nowego Nikona – to też było wyzwanie przy postprodukcji.

Niedługo kolejne odsłony projektu ??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 4/12 | (12 miesięcy projekt)

Nasza długa, świąteczna sesja (numer 4 na 12!) miała aż dwie lokalizacje. Właśnie dlatego publikuję ją dopiero teraz – na ostatni gwizdek przed Świętami, bo do tego się zobowiązałem ?.

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

W Berlinie miało być pięknie!

Wymyśliłem sobie, że Berlin jest przecież rzut beretem od Poznania, a jest tam tyle ładnych, bożonarodzeniowych światełek i jarmarków, że to raj dla każdego amatora fotografii. Julita i Łukasz podchwycili pomysł.  Dograliśmy szczegóły i hyc – nach Berlin!

Droga do Berlina – słoneczna po polskiej stronie granicy w ogóle nie zwiastowała tego, w co się wpakowaliśmy? Kto by się przecież przejmował kalendarzem przy planowaniu wyjazdu – weekend to weekend. Tylko, że ten okazał się „black” ??‍♂️? Wybraliśmy sobie Alexanerplatz i tamtejszy jarmark, ale nie wzięliśmy pod uwagę, że to przy okazji zakupowe centrum wschodniego Berlina. Tym pięknym sposobem ludzi było… zbyt dużo! Jarmark wcale nie był jakiś fajny i ładny, a z różnych przyczyn nie było już czasu szukać innej lokalizacji. Wykorzystaliśmy więc to, co było możliwe do wykorzystania i nie zważając na wszelkie przeciwności autofokusa w słabo doświetlonych alejkach jarmarku pstryknęliśmy kilka fotek!

„Julita: Nie no, ja już płaczę… !
Ja: .. ale dlaczego?!

Julita: <łkającym głosem> … bo jestem ciepłą kluuu-chą” ?

Cytat z powyższego nagłówka zapadł mi mocno w pamięć. Uznałem, że warto wydrukować kilka odbitek z poprzednich sesji i dać je w odpowiednim momencie mojej parze ☺️ Ten moment jakoś nie nadchodził – celowałem w winko, stół na jarmarku itd. Niestety, nie każdy mógł pić alkohol tego dnia, no więc padło na kawiarnię w centrum handlowym. Cóż, klimat i sytuacja nie taka, jakie sobie zaplanowałem, ale efekt WOW osiągnięty ?

Julita się wzruszyła i pociekło jej trochę łez. Nawet twardy i niewzruszony Brodacz zdawał się emocjonalnie przeżywać ten moment wewnątrz siebie – widziałem po oczach ? Lubię, gdy mogę sprawiać ludziom takie prezenty i uwielbiam patrzeć na ich reakcję (oraz oczywiście je fotografować) ??

Pięknie było ostatecznie w Poznaniu.

Sesja narzeczeńska ma to do siebie, że zawsze można ją powtórzyć. Albo nawet powtarzać – po 12 razy! ? Przejrzałem zdjęcia z Berlina – byłem z nich całkiem zadowolony, ale czułem niedosyt. Zrobiłem więc mały rekonesans na poznańskim jarmarku i szybko zrozumiałem, że jest tu wszystko to, czego potrzebujemy dla dobrej sesji mojej pary. Szybkie ustawienie spotkania po pracy a przed meczem et voila!

Niedługo kolejne odsłony projektu ?? Tym razem już na bieżąco – to znaczy sesja grudniowa ukaże się jeszcze przed świętami ?

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 3/12 | (12 miesięcy projekt)

Sesja 3/12, czyli ostatnia z zaległych (wykonana w listopadzie!). 

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Piękna ulewa!

Jeśli podczas drugiej sesji mieliśmy problemy lokalizacyjne, które miałyby nas zniechęcić to podczas sesji trzeciej pogoda postanowiła zrobić nam na złość. Mocny deszcz przerwał sesję mniej więcej w połowie. Zmusił też do zaniechania zdjęć w drugiej lokalizacji.

Plan był dosyć prosty. Pojechać do Wielkopolskiego Parku Narodowego i zrobić przyjemną, jesienną sesję narzeczeńską. Kocyk, herbatka, natura – brzmi cudownie. Okazało się jednak, że w zaplanowany dzień pogoda się znacznie zmieniła… ? Nagle z całego przedpołudnia i połowy popołudnia, które miały być słoneczne skończyło się na zachmurzeniu i opadach od 13. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że zaczęło lać już o 11, a my tym samym trochę przemokliśmy ??‍♂️?

Burger zamiast zdjęć! 

Są jednak oczywiste plusy takiej pogody. Po pierwsze udało nam się ustrzelić kilka ciekawych fotek w lekko mrocznie-mglistej atmosferze jesiennego, pochmurnego dnia. Ja jestem wielkim fanem zachmurzonego nieba (nie tak zachmurzonego jak podczas sesji, ale kto by tam narzekał), ponieważ kolory wychodzą wtedy żywsze, a po drugie jestem też fanem mgły – tajemniczość scenerii owianej mgłą zawsze przypomina mi jakieś ciekawe kadry z filmów kryminalnych i detektywistycznych. ??‍♂️

Na koniec z okazji nieudanej sesji pojechaliśmy na burgera! Ambitny plan zakładał jeszcze jakąś sesję w zamkniętej przestrzeni, ale wygrał głód. Mimo wszystko uważam, że to była udana sesja narzeczeńska ☺️

Niedługo kolejne odsłony projektu ?? Tym razem już na bieżąco – to znaczy sesja grudniowa ukaże się jeszcze przed świętami ?

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 2/12 | (12 miesięcy projekt)

Druga z dwunastu sesji z Julitą i Łukaszem przebiegła pod znakiem poszukiwania odpowiedniej miejscówki. Miały być słoneczniki, ale w ciągu dosłownie kilku dni zwiędły… ? Na szczęście nie tak łatwo nas zniechęcić ? 

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Słoneczniki nieinstagramowe!

Na październikowej sesji narzeczeńskiej szło nam zdecydowanie lepiej niż na pierwszej we wrześniu. Jestem zwolennikiem sesji wyjazdowych – chociaż kilka kilometrów za miasto czy do innego miasta, jeśli ktoś woli miejską scenerię. To zawsze otwiera oczy i zmienia perspektywę. Wyrwanie się z codzienności dodaje również świeżości, którą dobrze widać na zdjęciach ? Aha! Przy okazji! Jeśli znacie jakieś super miejsca na zdjęcia w okolicy Poznania (max do 100, a najlepiej tak do 50 km) to dajcie znać!!

No i ten kasztan! 

Tym razem zamiast łażenia po krzaczorach kazałem mojej parze brodzić po prawie pas w jakiś polnych rzepako-podobnych zaroślach ? „Chcesz, żeby było pięknie? Musisz pocierpieć!” ??‍♂️?

Autofokus płatał mi straszne figle, ale na manualnym udało mi się zrobić trochę fajnych zdjęć. W bilansie sesji był też niestety kasztan.. a właściwie wgniecenie na dachu samochodu Łukasza ? 

To w zasadzie tyle, jak na pierwszy raz! Niedługo kolejne odsłony projektu ??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 1/12 | (12 miesięcy projekt)

Pierwsza z dwunastu sesji z Julitą i Łukaszem przypadła na wrzesień. Aż wstyd, że publikuję ją dopiero w grudniu. Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Wszystko nie tak!

Pierwsza sesja z Julitą i Łukaszem była dla mnie potrójnie trudnym wyzwaniem. Po pierwsze dlatego, że skoordynować napięte grafiki młodych i zapracowanych osób jest niezwykle trudno. Po drugie dlatego, że dochodziła presja czasu i pogody – mojego silnego przekonania, że MUSIMY złapać jeszcze trochę letniego klimatu. A po trzecie dlatego, że bardzo dobrze znam się z Julitą i Łukaszem, co zawsze utrudnia sesję – głównie dlatego, że za dużo rozmawiamy, a to, jak wiadomo, niezbyt dobrze wychodzi na zdjęciach ?

Pierwsze koty za płoty ??

Jak na to, że była to pierwsza sesja i nie wiedzieliśmy jeszcze, jakiego efektu oczekujemy i chcieliśmy raczej poeksperymentować to wybraliśmy się na poznańską Cytadelę. Wyszło wcale nieźle!

Było dużo śmiechu, rozmów, głupot i całkiem poważnych tematów.  W poszukiwaniu odpowiedniego światła zabrałem moją parę również w krzaczory?? . Atmosfera przypominała bardziej spotkanie znajomych niż sesję, co na pewno pomagało rozluźnić się przed obiektywem (i za nim też!). 

To w zasadzie tyle, jak na pierwszy raz! Niedługo kolejne odsłony projektu ??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

12 miesięcy projekt

Przygotowania do ślubu i wesela często zaczynają się zaraz po zaręczynach, chociaż znam pary, które robią to „na luzie” i zwlekają na ostatnią chwilę. Nie oceniam! Każdy sposób jest dobry, jeśli odpowiada właśnie Tobie. 

W moim przypadku najgorętszym okresem przygotowań były chyba ostatnie 3 miesiące, w których na głowie mieliśmy wszystko w bardzo zintensyfikowanym wydaniu ?. Myślę jednak, że pełny rok przed ślubem to właśnie ten okres czasu, w którym zazwyczaj dzieje się sporo, i który – moim zdaniem – warto uwiecznić. Zaprosiłem więc do współpracy Julitę i Łukasza, by sprawdzić czy to dobry pomysł. ??

Okres przygotowań i zmian

W gorącym okresie przygotowań do ślubu i wesela mamy tak wiele na głowie, że pomiędzy pracą czy studiami i obowiązkami organizatorów wesela pozostaje naprawdę mało czasu dla siebie. Jednocześnie to właśnie w tym czasie wiele zmienia się w życiu osób, które w perspektywie roku przestaną być singlami i singielkami. A fotografia służy przecież również temu, by te zmiany chwytać i zamykać w pięknych kadrach.

Uchwycone chwile i wspomnienia

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ?

Do tej pory zrobiliśmy z Julitą i Łukaszem trzy sesje, a pojutrze wyjeżdżamy na kolejną do Berlina!

Wrzesień 1/12
Październik 2/12
Listopad 3/12

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?