Julita i Łukasz 10/12 | (12 miesięcy projekt)

„To może w mieście?” – rzuciło któreś z nas w rozmowie na temat braku czasu i możliwości wypadów za miasto. Przebyłem już Poznań (przynajmniej jego szerokie centrum) wzdłuż i wszerz, a do tego po zmroku, w ramach innego projektu 🤷🏼‍♂️ Nic nie stało więc na przeszkodzie, żeby jeszcze raz zanurzyć się w tkance miejskiej, która okazała się urokliwa, lecz trudna 🙃

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia 😊. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu 🤪. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia 😇 Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Krótkie cienie, długie cienie, wąskie uliczki. 

Wąskie uliczki starego miast przemierzam z zachwytem za każdym razem, kiedy udaje mi się znaleźć chwilę na obudzenie w sobie flaneura. Zupełnie inaczej patrzę na nie jednak dla własnej estetycznej przyjemności, a inaczej wtedy, gdy szukam odpowiedniego światła i cienia do zdjęć. Okazuje się, że najładniejsze z uliczek, które znam wcale nie są tak łatwe, gdy traktuje się jako przestrzeń do sesji narzeczeńskiej. Nie są też bardzo wdzięczne.

O ludzie…

Dodatkowym atutem (lub totalnie odwrotnie 😅) przy sesjach miejskich są ludzie. Na każdym kroku na kogoś wpadasz, spotykasz znajomych, ktoś wchodzi w kadr przypadkiem lub zupełnie z premedytacją. To właśnie urok miejskości. Życie i spontaniczność, o które trudno poza miastem.

Coming out.

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy zatrzymali się jednak w jednym miejscu / jednej lokalizacji 😊 Myślałem kiedyś, że Poznań pomimo swojego zurbanizowania kryje również zakątki bliższe naturze. Jednym z nich są okolice Malty. I właśnie tam Julita postanowiła pokazać, że ta sesja narzeczeńska może być już trochę sesją ciążową czy też sesją rodzinną – bo od jakiegoś czasu mam już nie dwójkę, a trójkę modeli 👨‍👩‍👧

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić 😊

Julita i Łukasz 8/12 | (12 miesięcy projekt)

Przez to całe pandemiczne szaleństwo ósma z dwunastu sesji znacznie nam się opóźniła. To nic. Najważniejsze, że ostatecznie kontynuujemy projekt. Bardziej żądni zdjęć niż przedtem. Wygłodniali pięknych kadrów. Na tyle chcieliśmy tych zdjęć, że udało mi się namówić Julitę i Łukasza na sesję narzeczeńską w koronach drzew o 5 rano. To skarb mieć takich modeli, którzy są w stanie poświęcić swój sen dla zdjęć ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Pogoda nas nie rozpieszcza.

Ten nagłówek sekcji może być właściwie stałą ramówką w moich wpisach. Do ostatnich chwil sprawdzaliśmy prognozy pogody, które zwiastowały piękny, bezchmurny wschód słońca. Oczywiście okazało się, że z „bezchmurnego” został tylko „chmurny”. Na szczęście odpowiednia pora dnia, nawet z chmurami, dostarcza takich kolorów, że później praca przy postprodukcji to konsternacja: „Co ja tu właściwie mogę poprawić, skoro kolory są piękne i żywe, zdjęcie wyraźne i w fajnych tonach?”. Jednak coś ja sobie zawsze znajdę, ponieważ chociaż nie ma zdjęć idealnych to do tych ideałów można zawsze próbować zmierzać ?

Ścieżka w koronach drzew.

W Poznaniu jakiś czas temu otwarto nową atrakcję turystyczną – ścieżkę w koronach drzew. Drewniana konstrukcja położona gdzieś nieopodal Malty na wysokości, z której rzeczywiście można podziwiać korony drzew. Niby nic wyjątkowego, ale drewno i las o dobrej porze dnia to aż krzyczy „będzie świetna sesja!”.  Problem był natomiast natury ludzkiej – jak to zrobić, żeby mieć tę ścieżkę tylko dla siebie? We wszystkich mediach huczało, jak bardzo oblegane jest to miejsce. Rozwiązanie było tylko jedno – nikt przy zdrowych zmysłach nie idzie na tę ścieżkę o 5 rano…. Nikt, oprócz – ku rozpaczy mojej pary – nas ?? Wstaliśmy jeszcze przed świtem i dojechaliśmy na miejsce o czasie. A ścieżka była naprawdę wyjątkowa.

Dawno się nie widzieliśmy…

Oprócz wczesnej pory i pogody, która nam nie do końca pomogła, przeszkadzaliśmy sobie sami – tyle się nie widzieliśmy, że gadaliśmy więcej niż zwykle. Zresztą przeciągnęliśmy to długo wyczekiwane spotkanie aż do popołudnia – sobie wyobraźcie, jak mnie mieli już dosyć Julita i Łukasz ?

Oprócz rozmów udało się jednak również uchwycić kilka miłych dla oka kadrów. A sesja zdjęciowa na ścieżce w koronach drzew w Poznaniu dostarczyła mi nowej, fajnej miejscówki na fotki. Następnie pojechaliśmy jeszcze w inne, również ciekawe miejsce gdzieś w okolicach Malty/Miłostowa/Antoninka. Nie znam dobrze tych lokalizacji, ale zapamiętałem ulicę, którą jechaliśmy – „browarna” ???‍♂️

Nie miałem nawet pojęcia, jak wiele ciekawych miejsc na sesje narzeczeńskie czy sesje dla par znajduje się w obrębie samego Poznania. A my wciąż jeździmy po okolicy miasta, by znaleźć dobre lokalizacje. No cóż, myślę jednak, że następną sesję zrobimy gdzieś poza Poznaniem, ale kto wie??

Miałem opatrzyć ten wpis większą dozą autorefleksji, przemyśleń i mini-historii z tego dnia, ale po pierwsze post ten musiałby mieć jakieś 15 stron, a po drugie za późno zabrałem się za pisanie i wiele rzeczy już mi umknęło. Więcej nie popełnię takiego błędu ? I tym bardziej nie dam już Wam czekać na kolejną sesję zdjęciową tak długo. Już niebawem zrobimy z Julitą i Łukaszem 3/4 …. Rzecz jasna projektu, a o czym pomyśleliście! 

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 7/12 | (12 miesięcy projekt)

Jeszcze przed całym wirusowym zamieszaniem udało nam się ustrzelić z Julitą i Łukaszem kilka zdjęć w ramach naszego projektu. Tym razem zdjęcia były o tyle inne, że to pierwsza sesja we wnętrzu. Trochę się jej obawiałem, ponieważ nie miałem czasu na rekonesans pod względem oświetlenia i moich możliwości sprzętowych ?. Jak zwykle okazało się jednak, że kreatywność i umiejętności wygrywają ze wszelkimi przeciwnościami. Udało nam się wygospodarować miejsce, czas i atmosferę, którą – dosłownie – czuć na zdjęciach ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Pogoda nas nie rozpieszcza.

Zasadniczo odczuwamy, jak każdego roku zmienia się klimat i warunki pogodowe w poszczególnych miesiącach, a nawet dniach. To wszystko wpływa na przewrotność warunków z jakimi mierzymy się podczas fotografowania. Z Julitą i Łukaszem rzadko wychodzi nam coś tak, jak to planowaliśmy. To jednak nie oznacza, że efekty są niezadowalające – często jest dokładnie odwrotnie.

Domek rodziców pod Poznaniem.

Plan był prosty. Jeśli będzie dobra pogoda to skorzystamy z uroków podpoznańskiego Jerzykowa i Jeziora Kowalskiego, które jest całkiem spore i dostarcza wielu ciekawych fotograficznie terenów wokół niego. Jeśli nie będzie pogody to posiedzimy w domku Łukasza rodziców i tam coś wykombinujemy. Warto chyba podkreślić, że znam się z Łukaszem od 2010 roku i przeżyliśmy razem wiele „przygód”. Dlaczego warto? Dlatego, że oczywiście pogoda była kiepska, a my zwaliliśmy się na głowę Panu Marcinowi – Tacie Łukasza ? To, skądinąd bardzo ciekawa postać, którą miałem okazję bliżej poznać przy inteligentnych rozmowach w rytm stukania młotków, które trzymaliśmy w dłoniach rozbijając starą szopę/altanę. Wróćmy jednak do zdjęć… 

Sok porzeczkowy w kieliszkach

Szybko (tak naprawdę to wolno, bo po kawie i ciastkach!) przeszliśmy do układania w głowie planu na sesję. Każdy szanujący się fotograf nie odpuszcza, jeśli widzi działający kominek. Każdy szanujący się młody piroman nie odmawia fotografowi rozpalenia kominka. W ten sposób po chwili Łukasz rąbał już siekierą drobniejsze drewno na rozpalenie paleniska ? Dlatego dalszą część obmyślałem już z Julitą. 

Kieliszki wypełniliśmy sokiem porzeczkowym – wszyscy musieliśmy być tego dnia jeszcze w stanie racjonalnie myśleć i prowadzić samochód (liczę jednak po cichu, że kiedyś uda nam się strzelić fotki po kieliszku – mam nawet do tego taki specjalny, wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju!). Szklanki napełniliśmy herbatą. Zmierzyliśmy kąt padania światła, miejsce cienia, potencjał szarości za oknem. A wraz z buchającym płomieniem atmosfera zmieniła się we wspaniałą i domową scenerią, którą bardzo dobrze wspominam!

Mam nadzieję, że uda nam się zrobić sesję kwietniową, ale jeśli nie to – z aprobatą lub wbrew woli mojej Pary – zrobimy dwie w maju lub trzy w czerwcu??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Julita i Łukasz 6/12 | (12 miesięcy projekt)

Zupełnie nie spodziewałem się takich dobrych warunków w ostatni weekend lutego. Wiele zdjęć ma ciepły i przyjemny klimat charakterystyczny dla kwietnia/maja, a nie lutego – ale absolutnie nie narzekam! Skoczyliśmy do lasu i narobiliśmy dymu. To już POŁOWA PROJEKTU! ?

Dla tych z Was, którzy nie wiedzą, co to za projekt dwunastomiesięczny małe przypomnienie.

12 miesięcy projekt to moja inicjatywa, której celem jest właśnie uchwycenie zmian, jakie (jeszcze nie) młoda para przechodzi w trakcie przygotowań do swojego wielkiego dnia ?. To świetny pretekst, by raz w miesiącu, chociaż na chwilę wyrwać się z wiru obowiązków, stresów i codziennego życia i spędzić czas świetnie się bawiąc przed obiektywem mojego aparatu ?. To też dobra okazja, by poświęcić sobie wzajemnie trochę więcej uwagi. Przypomnieć sobie o gorącym uczuciu i emocjach. A efekty tego mogą przybrać postać albumu, reportażu lub jeszcze innej formy wizualnej wykorzystującej zdjęcia ? Więcej o projekcie napisałem w tym poście.

Na południe!

Do tej pory eksplorowaliśmy północ i północny-zachód Wielkopolski. Zdarzyło nam się zapuścić nawet do Berlina (grudniowa sesja). Tym razem wjechaliśmy na S11 na kilka minut po to, by z niej wyskoczyć do nieznanej mi miejscówki niedaleko Kórnika (chyba!). 

To była najbardziej nieprzemyślana sesja ze wszystkich do tej pory. Jakaś taka spontaniczna, dograna na ostatnią chwilę (luty był szalony, ale nie wiedzieliśmy jeszcze, jak szalony będzie marzec… ). I tak, od słowa do słowa okazało się, że jesteśmy w lesie i chodzimy po nim w poszukiwaniu miejsca, które zgra się z pogodą (była ładna, ale silny wiatr gnał chmury, które co chwila zasłaniały słońce) ?

Znaleźliśmy kilka wzniesień i kilka dolin, a jedno z nich posłużyło nam do odegrania sceny, którą mieliśmy w planach już dawno – kocyk, trawa i dobra książka. Jeszcze to powtórzymy w warunkach, w których ziemia nie mrozi tyłka ?

Narobiliśmy dymu i zwialiśmy!

Jak byłem mały to razem z kuzynem zmieszłem saletrę z cukrem i prochem z petard – mali chemicy, dużo dymu. Łukasz jak był mały też bawił się ogniem – na nieco większą skalę, ale bez szczegółów ?. Część moich znajomych fotografów zakazałaby używania świec dymnych do zdjęć. Ja natomiast uważam, że dym daje zdjęciom fajny i ciekawy kontrast, natomiast filmom „cinematic look”. To pierwszy raz, kiedy eksperymentowaliśmy ze świecą dymną. Nie było łatwo, ponieważ dostaliśmy tylko niebieską (a miała być w zupełnie innym kolorze) i tylko smoke bomb (czyli duża puszka, zamiast takiej małej świecy do ręki). No był rozmach, co zrobić ??‍♂️

W lesie narobiło się nagle tyle dymu, że zszokowani nie mogliśmy go w pełni wykorzystać – chodził sobie pomiędzy drzewami, ale nie chciał ładnie wejść w kadr ? Ostatecznie udało nam się ustrzelić kilka fajnych ujęć, a las wyglądał jak zaczarowany ? 

Ten baśniowy klimat sprawił, że jeszcze na pewno będziemy eksperymentować z dymem, ale na teraz to już wszystko…

To znaczy… Mam jeszcze jedną sesję do wrzucenia – marcową, zanim zaczął się wirusowy kryzys. Nie wiem jednak, co będzie dalej i czy w kwietniu oraz maju nam się uda zrobić zdjęcia. Mam nadzieję, że czerwiec będzie już spokojny i normalny – tego Wam i sobie życzę ??

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Martyna i J. | Działka dziadków i urokliwe jezioro

Gdy napisała do mnie Martyna z zapytaniem o sesję zdjęciową byłem trochę zaskoczony. Jednak po kilku zdaniach już zrozumiałem, że to wspaniały pomysł. Sesja zdjęciowa raz w roku, by mieć piękną pamiątkę i zaznaczyć mijający czas we własnym związku. Pomysł wydał mi się kuszący – niezależnie od tego czy będę realizował kolejne jej edycje to bardzo chętnie zrealizowałem tę pierwszą. ?

Tutaj mały disclaimer. Nie pokażę Wam zdjęć w pełnej okazałości, ponieważ tylko Martyna zgodziła się na publikację swojego wizerunku. Ja takie zdanie szanuję, chociaż strasznie żałuję, ponieważ wyszły nam tak świetne fotki, że chciałbym wszystkie pokazać światu. Niestety mogę pokazać tylko kilka wybranych i musicie wierzyć mi na słowo, że reszta jest jeszcze lepsza! ?

Po ślubie też można robić sobie zdjęcia!

Pomimo tego, że Martyna i jej mąż są po ślubie już jakiś czas to nie poprzestali na laurach ? Dowodem jest właśnie pomysł zdjęć – tak właściwie bez żadnego powodu. Po prostu dla siebie. To chyba najwspanialsza dla fotografa perspektywa fotografii, ponieważ przebiega zupełnie na luzie, bez żadnych zobowiązań z którejkolwiek ze stron.

Moja para zabrała mnie na sesję do domku letniskowego dziadków nieopodal Poznania – dokładnej lokalizacji nie pamiętam, ale to dosłownie 20 minut samochodem. 

Klimat chatki oddaje ducha jej właścicieli. 

Sama chatka nie była marzeniem fotografa – mało światła, raczej dużo cieni. Dzień również był raczej pochmurny. Za to klimat wnętrza nie do podrobienia! Dziadek – ewidentny majsterkowicz – wprowadza bardzo funkcjonalne, a przy tym stylowe usprawnienia do swojej „letniej rezydencji”. Najfajniejszy był jednak dla mnie kominek zewnętrzny, który rozpaliliśmy – żywy ogień w kominku czy ognisku to dla mnie taki emocjonalno-wizualny magnes, przy którym mógłbym spędzić godziny! ?

No i na koniec jeszcze jezioro.

Zupełnie nie spodziewałem się tak urokliwego i fotogenicznego miejsca?. Z chęcią eksploruję Wielkopolskę w poszukiwaniu ciekawych spotów na sesje. Do tej pory jeździłem jednak bardziej na zachód oraz południe. Tym razem pojechałem na północ. Jezioro, nad które zabrała mnie moja Para było niesamowite. W zasadzie małe, ale z różnymi brzegami i podejściami. Lekko w dole. Otoczone lasem. Spodobała mi się piaszczysta plaża z wystającymi korzeniami po drugiej stronie jeziora. I choć, jak napisałem, było to raczej małe jezioro to bogactwo miejscówek sprawiła, że szliśmy tam dobrą godzinę ? Dla efektów jednak warto! 

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?

Sesja na prezent

Co roku mam problem z wymyśleniem prezentów dla moich bliskich – a zwłaszcza żony ? Zazwyczaj jestem zbyt zabiegany, żeby usiąść i przemyśleć, co wspaniałego w tym roku mógłbym jej podarować. Zwłaszcza, że ona wcale nie ułatwia mi sprawy! ? Rzadko mi chociażby wspomni, że coś by chciała lub o czymś marzy – no, poza kolejnymi podróżami ?

Prezent na ostatnią chwilę!

Pomyślałem, że wielu lub wiele z was ma podobny problem i chciałem wyjść im naprzeciw. Świątecznej sesji już raczej nie zdążymy zrobić, ale mogę zaproponować piękny voucher na sesję narzeczeńską / sesję dla par lub sesję dla rodzin. 

Jak to ma wyglądać?

Kontaktujemy się po zakupie vouchera i umawiamy na dogodny dla nas termin, w którym będzie miała sesja zdjęciowa – plenerowa lub Waszej przestrzeni (nie jestem fanem zdjęć studyjnych, ale jeśli bardzo chcecie to możemy tę kwestię również rozważyć). 

By rozwiać wątpliwości:

? Nie trzeba być narzeczeństwem by chcieć stanąć przed obiektywem i uwiecznić swoje uczucia i emocje – a przecież fotografie to świetne pamiątki

? Nic nie szkodzi, że nie jesteś modelem/modelką i nie wiesz, co robić przed obiektywem – poradzimy sobie z tym ?

? Nie musisz czekać do lata na piękną pogodę dla fotografii – każda pora roku ma swój urok, który możemy wykorzystać ? Jeśli jednak chcesz zaczekać – nie ma problemu, voucher będzie ważny przez rok ?

Koszt takiej sesji z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku to 400 złotych (normalnie 500, ale 100 rabatu przyda się akurat na inne prezenty ) ? 

W zamian dostajesz:

  • sesję zdjęciową w wybranej lokalizacji na terenie Wielkopolski (poza Wielkopolskę do dogadania)
  • Minimum 20 maksimum 30 wyselekcjonowanych przeze mnie zdjęć:
    • wywołanych i starannie zapakowanych
    • w wersji FULL SIZE przesłanych drogą elektroniczną
    • w wersji DIGITAL (pomniejszone wymiary dostosowane do treści internetowych) dostępnych dla Was pod specjalnym linkiem i kodem przez rok
  • A jeśli zdecydujesz się po tej sesji, żebym został Twoim fotografem na ślubie/weselu dostaniesz zniżkę na to wydarzenie w wysokości równowartości tej sesji ? 

Zostawiam poniżej kilka moich realizacji – jeśli Ci się podobają to pisz śmiało ?? ?mailowo na weddwolf@gmail.com lub na Facebooku / Instagramie

… i coś mniej świątecznego…

Jeśli mnie znasz lub już ze mną pracowałeś/pracowałaś to zostaw mi komentarz, jakieś dobre słowo czy konstruktywną krytykę. Jeśli mnie nie znasz – napisz, poznajmy się. Może stworzymy razem coś niesamowitego?

Niezależnie od tego czy mnie znasz, czy też nie – zajrzyj na mojego Instagrama (wedd_wolf) czy też Facebooka (weddwolf). Rozejrzyj się. Zostaw lajka czy serce pod tym, co Ci się podoba! To serio pomoże mi w tym, co właśnie zacząłem robić ?